sobota, 4 października 2014

Rozdział eight

" W środku znajduję się sukienka oraz buty.  Mam nadzieję że to twój rozmiar.  Przygotowałem niespodziankę. Wystarczy że będziesz kierować się kolorowymi kokardkami a dotrzesz tam gdzie jest niespodzianka. Harry " Jaka miła niespodzianka. Otworzyłam pudełko i dostałam szoku, w środku była ciemno niebieska sukienka bez ramiączek z krótkimi i długimi paskami diamentów które przyszyte od dekoltu do linii talii ślicznie się mieniły.  Do tego jeszcze czarne zamszowe konkurentki na pasek nad kostką.  Ubrałam się i delikatnie umalowałam jak zwykle usta popolowałam na czerwony kolor.  Włosy mam lekko lokowane więc zostawiłam je w takim stanie jakim są i wyszłam z pokoju.  Pierwsza kokardka była przyczepiona do rogu obrazu który wisiał na ścianie,  następna znajdowała się w połowie schodów. Droga z kokardek wyprowadziła mnie na tyły domu.  Muszę przyznać że posiadłość Harry'go była większa od mojej.  Gdy byłam już za tarasem przy basenie zobaczyłam następną kokardkę szybko tam podeszłam kokarda była ogromna i zawieszona była na dwóch dużych gałęziach wierzby nadchodzących na siebie,  przeszłam przez nie ukazała mi się dróżka wyłożona kokardkami i białymi lampkami.  Harry mieszkał na obrzeżach miasta. Gdy dróżka się skończyła stałam na środku małego lasku,  ścieżka która szlam zgasła, rozejrzałam się po bokach i powoli obróciłam, kiedy eis obracałam wszystkie korony drzew i krzewy za świeciło się na biało ukazując stolik gdy wróciłam do swojej poprzedniej pozycji ktoś a raczej Harry przytulił się do moich pleców całując czubek mojej głowy.
- podoba ci się? - zapytał
- z każdą dziewczyna tak robisz? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Usłyszałam jego cichy śmiech.
- Nie ty jesteś pierwszą dla której zrobiłem coś takiego - odpowiedział.  Za śmiałam się.
- mam się czuć zaszczycona? - zapytałam śmiejąc się. Powoli mnie obrócił.
- nie. Takich niespodzianek będzie więcej.  A teraz zapraszam panią na romantyczną kolację we dwojga - wyprostował rękę dając mi znać abym szła pierwsza. Po kilku krokach znaleźliśmy się przy kocu,  na nim położone były dwa talerze z ryżem i sosem pomidorowym.  Usiedliśmy. Harry podał mi lampkę wina.  Jedliśmy w ciszy.  Po chwili zabrał głos.
-  Jade,  zagramy w pewną grę.  Zadamy sobie jedno pytanie  które musimy szczerze odpowiedzieć.  Zgadzasz się? - podobała mi się ta propozycja.  Skinęłam głową - więc ty zacznij -powiedział pewny siebie.  Okej. O co by go tu zapytać.
 - Należysz do gangu? - zapytałam głośno i wyraźnie. Cisza, jego oczy lekko pociemniały. Zrobił duży wdech i mi odpowiedział 
- Tak, należę do gangu - odpowiedział cicho. I ten niezręczny moment gdy nie wiem jak się zachować. Mam dwie opcje, mogę wstać i uciec albo zostać i z nim porozmawiać  i poudawać strach . Postanowiłam uciec. Szybko wstałam i zaczęłam odchodzić.- Jade, czekaj- po tych słowach zaczęłam biec. Gdy myślałam że go zgubiłam, on szybko złapał mnie za nadgarstek.
- Puść mnie- zaczęłam walić wolna ręką w jego klatkę  
- Jade uspokój się- spojrzałam na niego, jego oczy były przepełnione strachem. Tylko czego się bał?- Ja...ja..... naprawdę nie zrobię ci krzywdy. Jeżeli będziesz się mnie słuchała.- czyli jego plan polega na tym abym musiała się go słuchać i robić to co mu się podoba. Każdy z tych idiotów których muszę złapać musi traktować kobietę jako osobę słabszą którą można bić i ona od razu się zacznie słuchać. Ale jak go złapią to w więzieniu odpokutuje wszystko co zrobił . To jest najpojemniejsze uczucie gdy przechodzisz się po więzieniu i widzisz ich w celach, wiesz że wyjdą z nich dopiero jak dobrze to gdy będą mieć czterdzieści bądź pięćdziesiąt lat .  Teraz muszę puścić Harry'emu jakąś tam historyjkę że już kiedyś miałam chłopaka gangstera i że boję się znów mieć. 
-  Harry możesz odwieźć mnie do domu?- zapytałam
- dlaczego? mieliśmy ten wieczór spędzić razem- dobra wprowadzamy mój plan w życie
- boję się dlatego. Kiedyś już miałam chłopaka gangstera i źle to się dla mnie skończyło.- opowiedziałam mu w skrócie całą zmyśloną historie.
- tu w Los Angeles? - zapytał. jeżeli odpowiem że tak to pewnie będzie chciał się zemścić a ten gość siedzi jucz dawno za katami 
- nie. To było w Chicago- odpowiedziałam. Tak naprawdę było to tu w LA.
- spokojnie. Jeżeli będziesz się mnie słuchać to ci nic się nie stanie, a teraz chodź do domu.
-----------------------------------------------
 Mam nadzieję że rozdział się spodobał. 
jeśli czytasz zostaw po sobie ślad w postaci komentarza   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz