Gdy Harry odsunął się z tym łobuzerskim uśmiechem sama się uśmiechnęłam. Spojrzał na mnie od góry do dołu i przegryzł dolną wargę.
- Ślicznie wyglądasz. Zanocujesz dziś u mnie czy mam Cię odwiedzić? -zapytał
- jutro o 15 jestem umówiona ale mogę zostać na noc a potem mnie odwieziesz. Tylko czekaj spakuje kilka ubrań- poszłam do sypialni otworzyłam szafę i wciągnęłam torbę. Spakowałam kilka ubrań i czarne szpilki, zabrałam torbę i wróciłam do Harry'go.
- Gotowa? - zapytał. Kiwnęłam głową, chłopak zaśmiał się i chwycił moją dłoń. Zakluczyłam drzwi. Droga samochodem była miła, cały czas się śmiałam. Mówiliśmy o przyszłości i przeszłości. Dowiedziałam się że Harry pochodzi z Anglii i kiedyś gdy jego ojciec zginął w wypadku samochodowym wyprowadzili się do Nowego Jorku a on potem przeprowadził się tutaj. A takich rzeczy w papierach nie napiszą. Harry prowadzi również firmę która pomaga ludziom w przeprowadzkach. Gdy pojechaliśmy pod dom, Harry otworzył mi drzwi i pomógł wyjść gdyż w tych butach wywróciła bym się od razu. Wzięłam torbę i przytuliłam się do boku chłopaka, jego ręką spoczywa na moim lewym biodrze. Otworzył drzwi i przepuścił mnie pierwszą. Chciałam zdjąć buty ale mi przerwał.
- Nie ściągaj twoje nogi zajebiście w nich wyglądają- wyszeptał mi do ucha delikatnie głaszcząc tył moich ud.
- Dobrze. To niech mnie teraz pan zaprowadzi do kuchni panie Styles - zaakcentowałam jego nazwisko, przez kilka sekund jego oczy spoglądały tylko na moje czerwone usta, przegryzłam wargę i szeroko się uśmiechnęłam. Harry ruszył w nieznanym mi kierunku
- zapraszam panienko Horan- powiedział otwierając drzwi. Weszłam za nim do biało-czarnej kuchni. - wiec co ugotujesz? -zapytał
- proponuje. .. sałatkę Cezara? Czy ty masz jakieś propozycje?- jestem ciekawa czy mi się sprzeciwi. Stanęłam bardzo blisko niego, byłam zmuszona podnieść głowę do góry by na niego spojrzeć mimo 15 centymetrowych szpilek jestem od niego niższa o pół głowy. Jego oczy zabłysnęły a ja przejechałam palcami po jego policzku aż przez usta, po czym ją zabrałam i zaczęłam wszystko przygotowywać. Gdy schylałam się po patelnie poczułam dwie dłonie na moich biodrach, wyprostowałam się i obróciłam. Harry podniósł mnie i ustanowił na blacie, stanął pomiędzy moimi udami i zachłannie całował moje usta szybko oddałam pocałunki i wplątałam swoją dłoń w jego loki. Ciągnęłam za nie a Harry tylko pomrukiwał. Zjechał z pocałunkami przez linię szczęki a potem przeniósł się na szyję. Gdy odpinał pierwszy guzik mojej koszuli powoli o delikatnie zaczęłam się od niego odsunąć
- Harry muszę zrobić tą kolac. .- miałam kontynuować gdy znów zaatakował moje usta. Tym razem nie dałam się i nie oddałam pocałunku. Uparcie walczyłam. Po chwili odpuścił.
- niech Ci będzie. -odparł przybliżając się do mojego ucha- ale jeszcze z tobą nie skończyłem. Zapamiętaj to sobie- powiedział po czym opuścił kuchnię. Dość szybko uporałam się z daniem. Nakryłam do stołu i wszystko na nim ustawiłam, Harry nalał wina do trzech kieliszków, po czym zadzwonił dzwonek do drzwi. Poprosił abym czekała w kuchni, Harry pozwolił mi zrobić deser, gdy moje ciasteczka się piekły ja siedziałam na taborecie. Pomyślałam że już zjedli wiec poszłam talerze.
- Przepraszam że przeszkadzam ale chciała bym zabrać talerze- powiedziałam podchodząc bliżej nich.
- o Jade właśnie o tobie mówiliśmy - Harry wstał z swojego miejsca podchodząc do mnie- Jade poznaj Zayna i Lou...- przerwał mu Louis
- my się już znamy. Witaj Jade- powiedział uśmiechnięty. Skinęłam głową
-to ja wezmę talerze i za dziesięć minut przyniosę deser - zabrałam talerze i odeszłam. Szłam powoli kręcąc pupą, jestem pewna że odprowadzili mnie wzrokiem do kuchni. Jak mówiłam wróciłam do salonu z talerzykiem pełnym ciasteczek. Szybko położyłam talerz na stół.
- my musimy już iść. - powiedział Louis
-ale nawet nie skosztowaliście moich ciasteczek- powiedziałam udając zawiedzenie
- na sto procent są przepyszne. A teraz na prawdę musimy iść- pożegnali się i wyszli. I zostałam sam na sam z Harrym. Wróciłam do kuchni odnieść tace a chłopak włączył telewizor. Przysiadłam się obok niego.
- to co robimy? - zapytałam podpierając głowę na dłoni.
- możemy dokończyć to co zaczęliśmy- szeroko się uśmiechnął a ja wywróciłam oczami i klepnęłam go w ramię- albo możemy obejrzeć film- dowiedział. Włączył jakiś film ale ja nie mogłam się na nim skupić. Ciągle myślałam o tym że mimo iż jest gangsterem, jest jednak miły i w jakimś stopniu troskliwy. Potrafi mnie zainteresować rozmową. Słucha mnie i to jest dziwne gdyż pierwszy raz przeżywam coś takiego, inni których musiałam złapać i wsadzić do więzienia już na naszym trzecim spotkaniu zaciągnął mnie do łóżka, a teraz po prostu jestem na kanapie i oglądam film. Zastanawiam się o czym rozmawiali.
Może zapytasz?
Ta jasne i co jeszcze
. No ale dlaczego nie?
Nie wiem
. Spróbuj.
No dobra. Cholerny głos w głowie.
- Harry o czym rozmawialiście?- zapytałam po chwili ciszy
- o interesach. – powiedział i posłał mi spojrzenie typu " nie pytaj się więcej" uważaj bo cię posłucham.
- a o jakich interesach? - dopytałam się. Jestem ciekawa co mi zrobi
- Jade skończ zadawać pytania. - i tak nie skończę
- no ale dlaczego nie możesz mi powiedzieć - no z denerwuj się
- bo to nie twój interes - krzyknął i wstał
- nie krzycz na mnie - również wstałam. Harry podszedł do mnie i chwycił mój nadgarstek
- Jade jeżeli mówię że masz nie zadawać pytań to masz się mnie słuchać. Rozumiesz? - chyba nie zdawał sobie sprawy z tego że za każdym słowem ściskał mocniej mój nadgarstek. Zaczynało boleć ale nie pokazałam tego. Po chwili zdecydował się mnie puścić, chwyciłam się za bolące miejsce-a i jeszcze jedno. Gdy mam gości przechodzisz tylko wtedy gdy Cię zawołam- gdy to powiedział mój policzek miał bliskie i bolące spotkanie z jego dłonią, poczyń się odsunął. Zacisnęłam dłonie w pięści.
Nie rzucaj się na niego.
Ale on mnie uderzył.
Spokojnie później tego pożałuje gdy trafi za kratki.
Masz rację. Ja zawsze mam rację.
Od wróciłam się i poszłam do korytarza, zabrałam płaszczyk i torbę którą tam zostawiłam.
- Dokąd idziesz?- zapytał Harry
- Jak najdalej od Ciebie- odpowiedziałam chwytając za klamkę. Drzwi ani drgnęły. Zajebiście kurwa zamknięte. Zostałam obrócona
- Kochanie no nie złość się- powiedział z uśmiechem na twarzy. Nie no zaraz mu przywalę.
- Jak mam się nie złościć gdy ty mnie spoliczkowałeś?!- zapytałam krzyżując ręce.
- jeżeli teraz przeproszę, zostaniesz?- i tu mnie ma. Nie za bardzo wiem co mam powiedzieć. Po chwili ciszy postanowiłam odpowiedzieć
- jeśli przeprosisz, zostanę- odpowiedziałam. Te słowa trudno przechodziły mi przez gardło. Podszedł blisko mnie pocałował mnie w czoło po czym nachylił się i wszeptał do do ucha '' przepraszam aniele ''. Wyjął z moich dłoni płaszcz i torbę.
- chodźmy zaprowadzę cię do pokoju gościnnego- wow.... nie będę z nim spać. Poszłam za nim, policzek nadal mnie piekł i mogę się założyć że jest czerwony. Pokój był średni i ładnie umeblowany.- łazienkę masz naprzeciwko. Możesz z niej korzystać kiedy tylko ci się spodoba. Teraz zostawiam cię samą.- powiedział i wyszedł. Wyciągnęłam z torby kosmetyczkę i piżamę. Poszłam do łazienki, zakluczyłam się i szybko umyłam. Gdy tylko weszłam do pokoju moją uwagę przykuł dość duży karton. Był na nim liścik.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz