sobota, 4 października 2014

Rozdział eight

" W środku znajduję się sukienka oraz buty.  Mam nadzieję że to twój rozmiar.  Przygotowałem niespodziankę. Wystarczy że będziesz kierować się kolorowymi kokardkami a dotrzesz tam gdzie jest niespodzianka. Harry " Jaka miła niespodzianka. Otworzyłam pudełko i dostałam szoku, w środku była ciemno niebieska sukienka bez ramiączek z krótkimi i długimi paskami diamentów które przyszyte od dekoltu do linii talii ślicznie się mieniły.  Do tego jeszcze czarne zamszowe konkurentki na pasek nad kostką.  Ubrałam się i delikatnie umalowałam jak zwykle usta popolowałam na czerwony kolor.  Włosy mam lekko lokowane więc zostawiłam je w takim stanie jakim są i wyszłam z pokoju.  Pierwsza kokardka była przyczepiona do rogu obrazu który wisiał na ścianie,  następna znajdowała się w połowie schodów. Droga z kokardek wyprowadziła mnie na tyły domu.  Muszę przyznać że posiadłość Harry'go była większa od mojej.  Gdy byłam już za tarasem przy basenie zobaczyłam następną kokardkę szybko tam podeszłam kokarda była ogromna i zawieszona była na dwóch dużych gałęziach wierzby nadchodzących na siebie,  przeszłam przez nie ukazała mi się dróżka wyłożona kokardkami i białymi lampkami.  Harry mieszkał na obrzeżach miasta. Gdy dróżka się skończyła stałam na środku małego lasku,  ścieżka która szlam zgasła, rozejrzałam się po bokach i powoli obróciłam, kiedy eis obracałam wszystkie korony drzew i krzewy za świeciło się na biało ukazując stolik gdy wróciłam do swojej poprzedniej pozycji ktoś a raczej Harry przytulił się do moich pleców całując czubek mojej głowy.
- podoba ci się? - zapytał
- z każdą dziewczyna tak robisz? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Usłyszałam jego cichy śmiech.
- Nie ty jesteś pierwszą dla której zrobiłem coś takiego - odpowiedział.  Za śmiałam się.
- mam się czuć zaszczycona? - zapytałam śmiejąc się. Powoli mnie obrócił.
- nie. Takich niespodzianek będzie więcej.  A teraz zapraszam panią na romantyczną kolację we dwojga - wyprostował rękę dając mi znać abym szła pierwsza. Po kilku krokach znaleźliśmy się przy kocu,  na nim położone były dwa talerze z ryżem i sosem pomidorowym.  Usiedliśmy. Harry podał mi lampkę wina.  Jedliśmy w ciszy.  Po chwili zabrał głos.
-  Jade,  zagramy w pewną grę.  Zadamy sobie jedno pytanie  które musimy szczerze odpowiedzieć.  Zgadzasz się? - podobała mi się ta propozycja.  Skinęłam głową - więc ty zacznij -powiedział pewny siebie.  Okej. O co by go tu zapytać.
 - Należysz do gangu? - zapytałam głośno i wyraźnie. Cisza, jego oczy lekko pociemniały. Zrobił duży wdech i mi odpowiedział 
- Tak, należę do gangu - odpowiedział cicho. I ten niezręczny moment gdy nie wiem jak się zachować. Mam dwie opcje, mogę wstać i uciec albo zostać i z nim porozmawiać  i poudawać strach . Postanowiłam uciec. Szybko wstałam i zaczęłam odchodzić.- Jade, czekaj- po tych słowach zaczęłam biec. Gdy myślałam że go zgubiłam, on szybko złapał mnie za nadgarstek.
- Puść mnie- zaczęłam walić wolna ręką w jego klatkę  
- Jade uspokój się- spojrzałam na niego, jego oczy były przepełnione strachem. Tylko czego się bał?- Ja...ja..... naprawdę nie zrobię ci krzywdy. Jeżeli będziesz się mnie słuchała.- czyli jego plan polega na tym abym musiała się go słuchać i robić to co mu się podoba. Każdy z tych idiotów których muszę złapać musi traktować kobietę jako osobę słabszą którą można bić i ona od razu się zacznie słuchać. Ale jak go złapią to w więzieniu odpokutuje wszystko co zrobił . To jest najpojemniejsze uczucie gdy przechodzisz się po więzieniu i widzisz ich w celach, wiesz że wyjdą z nich dopiero jak dobrze to gdy będą mieć czterdzieści bądź pięćdziesiąt lat .  Teraz muszę puścić Harry'emu jakąś tam historyjkę że już kiedyś miałam chłopaka gangstera i że boję się znów mieć. 
-  Harry możesz odwieźć mnie do domu?- zapytałam
- dlaczego? mieliśmy ten wieczór spędzić razem- dobra wprowadzamy mój plan w życie
- boję się dlatego. Kiedyś już miałam chłopaka gangstera i źle to się dla mnie skończyło.- opowiedziałam mu w skrócie całą zmyśloną historie.
- tu w Los Angeles? - zapytał. jeżeli odpowiem że tak to pewnie będzie chciał się zemścić a ten gość siedzi jucz dawno za katami 
- nie. To było w Chicago- odpowiedziałam. Tak naprawdę było to tu w LA.
- spokojnie. Jeżeli będziesz się mnie słuchać to ci nic się nie stanie, a teraz chodź do domu.
-----------------------------------------------
 Mam nadzieję że rozdział się spodobał. 
jeśli czytasz zostaw po sobie ślad w postaci komentarza   

piątek, 19 września 2014

Seven

Gdy Harry  odsunął się z tym łobuzerskim uśmiechem sama się uśmiechnęłam.  Spojrzał na mnie od góry do dołu i przegryzł dolną wargę.
- Ślicznie wyglądasz.  Zanocujesz dziś u mnie czy mam Cię odwiedzić? -zapytał
- jutro o 15 jestem umówiona ale mogę zostać na noc a potem mnie odwieziesz. Tylko czekaj spakuje kilka ubrań- poszłam do sypialni otworzyłam szafę i wciągnęłam torbę. Spakowałam kilka ubrań i czarne szpilki,  zabrałam torbę i wróciłam do Harry'go.
- Gotowa?  - zapytał. Kiwnęłam głową,  chłopak zaśmiał się i chwycił moją dłoń. Zakluczyłam drzwi.  Droga samochodem była miła,  cały czas się śmiałam.  Mówiliśmy o przyszłości i przeszłości.  Dowiedziałam się że Harry pochodzi z Anglii i kiedyś gdy jego ojciec zginął w wypadku samochodowym wyprowadzili się do Nowego Jorku a on potem przeprowadził się tutaj. A takich rzeczy w papierach nie napiszą.  Harry prowadzi również firmę która pomaga ludziom w przeprowadzkach. Gdy pojechaliśmy pod dom, Harry otworzył mi drzwi i pomógł wyjść gdyż w tych butach wywróciła bym się od razu.  Wzięłam torbę i przytuliłam się do boku chłopaka, jego ręką spoczywa na moim lewym biodrze.  Otworzył drzwi i przepuścił mnie pierwszą.  Chciałam zdjąć buty ale mi przerwał.
- Nie ściągaj twoje nogi zajebiście w nich wyglądają- wyszeptał mi do ucha delikatnie głaszcząc tył moich ud.
- Dobrze.  To niech mnie teraz pan zaprowadzi do kuchni panie Styles - zaakcentowałam jego nazwisko, przez kilka sekund jego oczy spoglądały tylko na moje czerwone usta,  przegryzłam wargę i szeroko się uśmiechnęłam.  Harry ruszył w nieznanym mi kierunku
- zapraszam panienko Horan- powiedział otwierając drzwi.  Weszłam za nim do biało-czarnej kuchni. - wiec co ugotujesz? -zapytał
- proponuje. .. sałatkę Cezara?  Czy ty masz jakieś propozycje?- jestem ciekawa czy mi się sprzeciwi. Stanęłam bardzo blisko niego, byłam zmuszona podnieść głowę do góry by na niego spojrzeć mimo 15 centymetrowych szpilek jestem od niego niższa o pół głowy.  Jego oczy zabłysnęły a ja przejechałam palcami po jego policzku aż przez usta, po czym ją zabrałam i zaczęłam wszystko przygotowywać. Gdy schylałam się po patelnie poczułam dwie dłonie na moich biodrach, wyprostowałam się i obróciłam. Harry podniósł mnie i ustanowił na blacie,  stanął pomiędzy moimi udami i zachłannie całował moje usta szybko oddałam pocałunki i wplątałam swoją dłoń w jego loki.  Ciągnęłam za nie a Harry tylko pomrukiwał. Zjechał z pocałunkami przez linię szczęki  a potem przeniósł się na szyję.  Gdy odpinał pierwszy guzik mojej koszuli powoli o delikatnie zaczęłam się od niego odsunąć
- Harry muszę zrobić tą kolac. .- miałam kontynuować gdy znów zaatakował moje usta. Tym razem nie dałam się i nie oddałam pocałunku. Uparcie walczyłam. Po chwili odpuścił.
- niech Ci będzie.  -odparł przybliżając się do mojego ucha- ale jeszcze z tobą nie skończyłem.  Zapamiętaj to sobie- powiedział po czym opuścił kuchnię.  Dość szybko uporałam się z daniem. Nakryłam do stołu i wszystko na nim ustawiłam, Harry nalał wina do trzech kieliszków,  po czym zadzwonił dzwonek do drzwi.  Poprosił abym czekała w kuchni, Harry pozwolił mi zrobić deser, gdy moje ciasteczka się piekły ja siedziałam na taborecie. Pomyślałam że już zjedli wiec poszłam talerze.
- Przepraszam że przeszkadzam ale chciała bym zabrać talerze- powiedziałam podchodząc bliżej nich.
- o Jade właśnie o tobie mówiliśmy - Harry wstał z swojego miejsca podchodząc do mnie- Jade poznaj Zayna i Lou...- przerwał mu Louis
- my się już znamy.  Witaj Jade- powiedział uśmiechnięty.  Skinęłam głową
-to ja wezmę talerze i za dziesięć minut przyniosę deser -  zabrałam talerze i odeszłam.  Szłam powoli kręcąc pupą, jestem pewna że odprowadzili mnie wzrokiem do kuchni.  Jak mówiłam wróciłam do salonu z talerzykiem pełnym ciasteczek.  Szybko położyłam talerz na stół.
-  my musimy już iść. - powiedział Louis
-ale nawet nie skosztowaliście moich ciasteczek- powiedziałam udając zawiedzenie
- na sto procent są przepyszne.  A teraz na prawdę musimy iść- pożegnali się i wyszli.  I zostałam sam na sam z Harrym.  Wróciłam do kuchni odnieść tace a chłopak włączył telewizor.  Przysiadłam się obok niego.
- to co robimy? - zapytałam podpierając głowę na dłoni.
- możemy dokończyć to co zaczęliśmy- szeroko się uśmiechnął a ja wywróciłam oczami i klepnęłam go w ramię- albo możemy obejrzeć film- dowiedział.  Włączył jakiś film ale ja nie mogłam się na nim skupić.  Ciągle myślałam o tym że mimo iż jest gangsterem, jest jednak miły i w jakimś stopniu troskliwy.  Potrafi mnie zainteresować rozmową. Słucha mnie i to jest dziwne gdyż pierwszy raz przeżywam coś takiego,  inni których musiałam złapać i wsadzić do więzienia już na naszym trzecim spotkaniu zaciągnął mnie do łóżka,  a teraz po prostu jestem na kanapie i oglądam film.  Zastanawiam się o czym rozmawiali.
 Może zapytasz?
 Ta jasne i co jeszcze
.  No ale dlaczego nie?
 Nie wiem
.  Spróbuj.
  No dobra.  Cholerny głos w głowie.
- Harry o czym rozmawialiście?- zapytałam po chwili ciszy
- o interesach. – powiedział i posłał mi spojrzenie typu " nie pytaj się więcej" uważaj bo cię posłucham.
- a o jakich interesach? - dopytałam się.  Jestem ciekawa co mi zrobi
- Jade skończ zadawać pytania. - i tak nie skończę
- no ale dlaczego nie możesz mi powiedzieć - no z denerwuj się
- bo to nie twój interes - krzyknął i wstał
- nie krzycz na mnie - również wstałam. Harry podszedł do mnie i chwycił mój nadgarstek
- Jade jeżeli mówię że masz nie zadawać pytań to masz się mnie słuchać.  Rozumiesz? -  chyba nie zdawał sobie sprawy z tego że za każdym słowem ściskał mocniej mój nadgarstek.  Zaczynało boleć ale nie pokazałam tego. Po chwili zdecydował się mnie puścić, chwyciłam się za bolące miejsce-a i jeszcze jedno.  Gdy mam gości przechodzisz tylko wtedy gdy Cię zawołam- gdy to powiedział mój policzek miał bliskie i bolące spotkanie z jego dłonią, poczyń  się odsunął.  Zacisnęłam dłonie w pięści.
Nie rzucaj się na niego.
 Ale on mnie uderzył.
 Spokojnie później tego pożałuje gdy trafi za kratki.
  Masz rację. Ja zawsze mam rację.
  Od wróciłam się i poszłam do korytarza, zabrałam płaszczyk i torbę którą tam zostawiłam.
- Dokąd idziesz?- zapytał Harry
- Jak najdalej od Ciebie- odpowiedziałam chwytając za klamkę. Drzwi ani drgnęły. Zajebiście kurwa zamknięte. Zostałam obrócona
- Kochanie no nie złość się- powiedział z uśmiechem na twarzy. Nie no zaraz mu przywalę.
- Jak mam się nie złościć gdy ty mnie spoliczkowałeś?!- zapytałam krzyżując ręce. 
- jeżeli teraz przeproszę, zostaniesz?- i tu mnie ma. Nie za bardzo wiem co mam powiedzieć. Po chwili ciszy postanowiłam odpowiedzieć
- jeśli przeprosisz, zostanę- odpowiedziałam. Te słowa trudno przechodziły mi przez gardło. Podszedł blisko mnie pocałował mnie w czoło po czym nachylił się i wszeptał do do ucha '' przepraszam aniele ''. Wyjął z moich dłoni płaszcz i torbę.
- chodźmy zaprowadzę cię do pokoju gościnnego- wow.... nie będę z nim spać. Poszłam za nim, policzek nadal mnie piekł i mogę się założyć że jest czerwony. Pokój był średni i ładnie umeblowany.- łazienkę masz naprzeciwko. Możesz z niej korzystać kiedy tylko ci się spodoba. Teraz zostawiam cię samą.- powiedział i wyszedł. Wyciągnęłam z torby kosmetyczkę i piżamę. Poszłam do łazienki, zakluczyłam się i szybko umyłam.  Gdy tylko weszłam do pokoju moją uwagę przykuł dość duży karton. Był na nim liścik.  






czwartek, 11 września 2014

Six

*Rano*
Słońce już wstało i świeciło przez granatowe zasłon. Przetarłam oczy i wstałam. Zauważyłam, że nie jestem u siebie w łóżku i  w domu. Byłam przebrana w wielką białą koszulkę. Zaczęłam szukać Harry'go , wywnioskowałam że to jego dom gdyż na szafce nocnej było ustawione jego zdjęcie z jakimiś dwiema kobietami. Zeszłam na dół, gdy stanęłam na ostatnim stopniu drewnianych schodów ktoś złapał mnie za talię pociągając do swojego torsu i składając pocałunek na moim policzku
- Hej kochanie wyspałaś się? –był to Hazz
- Tak, Tylko mam prośbę, nie przebieraj  mnie nigdy więcej. ok ? –odsunęłam się od niego. I złożyłam pocałunek na jego policzku. No co chce się pobawić. Skoro to ta ostatnia misja to chce zaszaleć.
- Nie chciałem ci budzić, słodko spałaś. I obiecuje, że tylko cię przebrałem nic więcej. –podszedł znów do mnie i mnie przytulił, całując w czoło.
- Z skąd mam wiedzieć? Chciałeś mnie zgwałcić. –podniosłam głowę do góry
- Zaufaj mi. –wyszeptał mi do ucha, a przez całe moje ciało przeszły
dreszcze.
- Boje się. –odparłam. Mówiąc szczerze trochę się  go boję, jest wyższy i silniejszy.
- Jeśli będziesz grzeczna, nie będziesz miała się czego bać. –wyszeptał mi do ucha.
- Chodź zrobiłem śniadanie. –zaciągnął mnie za rękę do jadalni.
Usiadł na krześle i ruchem ręki pokazał żebym usiadła mu na kolanach.
- Nie,  ja usiądę na krześle. –odparłam.
- Chodź, nic ci nie zorbie- zaśmiał się i wciągną mnie na kolano  
. Zaczął mnie karmić, czułam się jak dziecko, wzięłam kanapkę z talerza i także zaczęłam go karmić .
- To mi się podoba. –zaśmiał się.
Pierwszy raz widziałam jego uśmiech. Piękny uśmiech i do tego ma dołeczki
- Masz dołeczki!
- Mam. –odparł.
- Musisz częściej się uśmiechać. –powiedziałam.
- Będę,  –przegryzał dolną wargę.
Skończył nam się kanapki, a Harry wstał razem ze mną
- Mogę iść wziąć prysznic? – zapytałam gdy on trzymał mnie jak panne młodą 
- Tak, czuj się jak u siebie  –powiedział.
Poszłam na górę. Łazienka była w sypialni, więc nie miałam kłopotu, aby jej nie znaleźć. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Woda powoli oblewała całe moje gołe ciało.
Szybko się umyłam i wszyłam. Harry leżał na łóżku, podniósł głowę
- w szafie masz sukienki wybierz sobie jakąś - powiedział. Wybrałam czarną sukienkę do kolan z białą wstążką  związaną z tłu w kokardkę. 
   Poprosiłam, Harrego aby odwiózł mnie do domu. Nie za bardzo spodobał się mu ten pomysł, ale jakoś się zgodził. Otworzył mi drzwi i zaprowadził za rękę na górę.
- Przyjadę po ciebie o 19 masz być gotowa. -powiedział.
- A gdzie jedziemy, jeśli można wiedzieć? –zapytałam 
- Moi znajomi tutaj przyjdą więc coś tam ugotujesz i tle –chciał dać mi buzi, ale zrobiłam unik.
- Jak zasłużysz to dostaniesz. –zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem.
Usiadłam na fotelu i myślałam. Wstałam i podeszłam do szafy wciągnęłam z niej malinową spódniczkę i koszulę bez rękawów. Gdy kierowałam się do łazienki zadzwoniła mój telefon. Spojrzałam na ekran, numer prywatny. Odebrałam
- Hallo- powiedziałam
- witaj Jade. Jak tam idzie misja?- to był mój tata
- nawet dobrze. nocowałam u niego i dziś o 19 przyjedzie po mnie i jadę do niego do domu bo ma prawdopodobnie spotka się z gangiem. Jak tam u was?- zapytałam
- trochę się namieszało. Wpuściliśmy na twoją posesję Dziubka. Dwa dni temu miałaś włamanie ale nic nie skradziono bo zabezpieczenia masz pierwszej klasy ledwo co udało im się przejść przez bramę i już włączył się alarm i wystraszyli się Dziubka.- mój kochany tygrys. Super że na 19 urodziny dostałam od taty tygrysa. - a właśnie.  Jutro o 15 musisz być w bazie musimy ustalić kilka spraw- dodał po chwili ciszy
- postaram się przyjść. Jak tam Perrie?
-nie wiem. Wziela dwa tygodnie urlopu, prawdopodobnie wyjechała do rodzinnego miasta- skończył swoją wypowiedź
- tato chcetnie bym jeszcze pogadała ale została mi godzina do przyjazdu Harry'go wiec wiesz muszę kończyć.  Pa- czekałam aż coś powie
- no dobrze.  Trzymaj się mała.  Pa- i się rozłączył. Poszłam do łazienki.  Szybki prysznic,  wyruszyłam się i ubrałam. Gdy wyszłam z łazienki było za pięć.  Ubierałam szpilki gdy zadzwonił dzwonek do drzwi,  podeszłam do nich wyjrzalam przez wiernik i ujrzałam bruneta. Otworzyłam drzwi chłopak uśmiechnął sie na mój widok.  Przesunęłam sie aby mógł wejść, gdy tylko je zamknęłam zostałam do nich przy ciśnienia i gwałtownie pocałowana











niedziela, 13 lipca 2014

Five

Poszłam na krótki spacer. Wpadłam do sklepu po gumy, gdy szłam do kas wpadłam na kogoś i upadłam na podłogę z hukiem. 
- O jejciu. Tak cię bardzo przepraszam nie chciałem. -powiedział chłopak pomagając mi wstać,schyliłam się po gumy
- Nic się nie stało. Każdemu się mogło zdarzyć. -odparłam.
- Ja jestem Louis. -podał mi dłoń uśmiechając się szeroko.
Normalnie byłam w szoku.Bo go znałam, to właśnie on ma Emme.
- Jade -powiedziałam.
- Piękne imię dla pięknej właścicielki . -powiedział.
- Dziękuje. -odpowiedziałam a na mojej twarzy pojawiły się rumieńce .Ugh... nienawidzę tego 
- Pozwól że zapłacę za to i cię odprowadzę. -powiedział.
- Odprowadzić mnie możesz, ale ja sama zapłacę. -oznajmiłam.
- Jak chcesz. -odparł.
Poszliśmy do kasy zapłaciłam za gumy. On tylko kupował gumy i wodę. Wyszliśmy ze sklepu.  Szliśmy i gadaliśmy o wszystkim. Louis opowiadał o sobie, a ja o sobie. Dowiedziałam się dużo rzeczy o nim np. Kocha marchewki.
- Mówisz że lubisz malować? -zapytał Louis.
- Kocham. -odpowiedziałam.
- A namalowała byś mi coś? -zapytał.
- Oczywiście. O już jesteśmy. -powiedziałam.
- Jade fajnie że cię poznałem. Mógłbym twój numer telefonu? -zapytał.
- Jasne! -powiedziałam.
Wymieniliśmy się numerami, i jeszcze chwile pogadaliśmy.
Weszłam na górę, otworzyłam drzwi. Weszłam do kuchni ale usłyszałam głos za moich pleców.  
- Cześć Jade. -powiedział.
Odwróciłam się i zobaczyłam Harrego. Instynktownie wzięłam nóż 
- Jak tu się dostałeś? Skąd miałeś mój adres? -powiedział spokojnie, przypominając sobie słowa ojca..'' Bądź spokojna, napastnik może się zdenerwować twoim zachowaniem i zrobić ci krzywdę ''
- Spokojnie Little . -odparł śmiejąc się.
- Zadałam ci pytanie!
- Mam znajomość.
- Czego chcesz? -zapytałam.
- Ciebie. -powiedział.
Po całym moim ciele przeszły dreszcze. Lekko się przestraszyłam, a nóż wleciał mi z dłoni  .
- Nie bój się mnie. -powiedział.
- Jak mam się ciebie nie bać z skoro chcesz mnie zgwałcić. -powiedziałam.
- Nic ci nie zrobię jak pojedziesz ze mną. -odparł.
Był tak blisko że dotykaliśmy się ciałami. Nie bałam się go, w całym domu są kamery . Opierałam się o blat, a on o mnie. Dotykał moich włosów i patrzył mi się prosto w oczy.
- Gdzie i po co? -zapytałam.
- Chce cię bliżej poznać. Spokojnie jak będziesz grzeczna nic ci nie zrobię. -oznajmił śmiejąc się.
Nie miałam wyjścia, musiałam się zgodzić,  jestem ciekawa jaki jest .
- Dobrze pojadę z tobą.
Wziął mnie za rękę i poszliśmy. Miał wielkiego jeepa. Otworzył mi drzwi do auta i podał rękę ale ja sama bez jego pomocy wgramoliłam się na siedzenie. Trzasnął drzwiami tak aż cały samochód się zabujał. Otworzył swoje drzwi i usiadł na  miejscu.
- Nie mogłaś wziąć tej jebanej ręki? -zapytał zdenerwowany.
- Ale jak to jebanej? -zapytałam z uśmiechem 
- Nie wkurwiaj mnie! Jak nie będziesz grzeczna to będzie kara. -odparł.
- O 15 muszę iść do pracy. -powiedziałam. Patrząc na zegar w aucie
- Od dziś już nie chodzisz do pracy. -powiedział.
Ruszyliśmy. Nawet nie wiedziałam gdzie jedziemy, ale z niego zasrany dupek myśli że wskoczę mu do łóżka. Po moim trupie.Muszę go w sobie rozkochać, tylko nie wiem jak.
- Będziesz u mnie pracować. -oznajmił.
- Ale ja chce pracować tam gdzie pracuje. -odparłam.No zacznij się denerwować.
- Dam ci 1500 na tydzień. -powiedział. Ale się wykosztował, no proszę  was ja dostaję więcej. 
- Serio? -zapytałam zdziwiona.
- Tak będzie musiała tylko od czasu do czasu sprzątać i gotować mi obiad. -powiedział.
Muszę przyznać jego oferta była przekonująca, zarabiałam bym o 1000 więcej to dużo jednak, ale z drugiej strony pracowałabym koło niego a on próbował mnie zgwałcić.Chcę go doprowadzić  do białej gorączki 
- Nie wiem muszę się zastanowić. -powiedziałam.
- Tak czy nie? -zapytał.
- Powiedziałam muszę się zastanowić.
- Tak czy nie kurwa? -zapytał ponownie. raz się żyje
- Tak! -krzyknęłam a on tylko się zaśmiał.
Stanął czyli oznaczało to że dojechaliśmy. Tylko gdzie? Wszędzie były drzewa. Otworzył mi drzwi i znów podał rękę tym razem wzięłam ją, potem się jeszcze z nim podroczę .
- Gdzie my jesteśmy? -zapytałam.
- A nie widać? W lesie. -odpowiedział.
Co w lesie? Kurwa a jak on coś mi zrobi? Nie znam człowieka i  wiem do czego on jest zdolny.
- A po co my przyjechaliśmy do lasu? -zapytałam.
- Chce ci coś pokazać. -powiedział.Szliśmy w głąb lasu. Harry ciągle trzymał mnie za rękę. Pewnie bał się, że mu ucieknę. Nagle drzewa znikły i pojawiła się polana z fioletowymi kwiatami i małym jeziorkiem.
- Ładnie tu, co? –zapytał Harry.
- Tak ,ładnie. –odpowiedziałam.
Zaciągną mnie na pomost. Usiadł i patrzył aż jak zrobię to samo. Więc usiadłam koło niego.
- Po co, my tu przyjechaliśmy? –patrzyłam się na niego a on na mnie.
- To moje ulubione miejsce, dlatego chciałem ci je pokazać. –odparł.
A może on nie jest taki zły jak się wydaję? Patrzyłam na niego i myślałam. Zaczęliśmy gadać. Pytał się mnie o wszystko tylko nie o rodzinę, to dobrze. Było jak na przesłuchani, ale w niektórych pytaniach przesadzał.
- A pracujesz gdzieś? –zapytałam. Znacz wiem wszystko, ale jestem ciekawa czy mi powie 
- Tak. –odparł.
- A co robisz, czym się zajmujesz teraz?
- Nie mogę ci powiedzieć. –powiedział.
- Czemu? –patrzyłam się na jego każdy ruch, zaczynał się denerwować.
- Bo nie powinno cię to obchodzić. -warknął.
- No ale czemu? – , jakby nie mógł powiedzieć że zabija ludzi, napada na banki i takie tam inne 
- Skończ kurwa! –wstał, wyjął paczkę papierosów i podpalił jednego.
Już zrobił się taki nie miły, a było nawet fajnie. Hahaha kocham kogoś wkurwiać 
- Co tak się bulwersujesz? –wstałam i spojrzałam mu prosto w oczy. Były znów całe czarne.
- Powiedziałem ci kurwa, że masz skończyć Little? Tak? –złapał mnie za włosy i przystawił bliżej swojej twarzy.
- Tak. –odpowiedziałam ''przestraszona ''
- To się nie pytaj mnie więcej, czym się zajmuje. –dmuchnął mi prosto w twarz dymem z papierosa i puścił moje włosy, ale za to złapał mnie z rękę.
- Chodź jedziemy już, bo się ściemnia. –ciągnął mnie za sobą.
Otworzył mi drzwi do samochodu i podał rękę. Tym razem drzwi zamknął powoli. Okrążył szybko samochód, wsiadł, odpalił i ruszyliśmy. Byłam strasznie głodna i zmęczona. Nawet nie spostrzegłam się kiedy usnęłam w czasie drogi.
----------------------------------------------------
 rozdział o tydzień szybciej. Nie wiem kiedy będzie następn 

poniedziałek, 7 lipca 2014

Four

Obudziło mnie pukanie do drzwi. Założyłam szlafrok i poszłam otworzyć . W drzwiach stała Emma.
- Hej, ty, ja, zakupy, teraz- powiedziała po czym spojrzała na mnie- dobra ja zrobię kawę a ty się ubierz - weszła do kuchni. Poszłam do sypialni wyciągając ubrania, poszłam do łazienki. Ubrałam się, uczesałam, umyłam zęby i wyszłam. Usiadłam obok Emmy.
 - I co ? Spotkałaś już jednego z nich?- zadałam jej pytanie
- Taaa.... Louis Tomlinson. Jaki z niego zboczeniec tylko jedno mu w głowie.A ty?-  Oby Harry taki nie był
- Harry Styles. nie mam pojęcia co z nim jest, ale też ma brudne myśli. A mieszkasz już u niego?- zapytałam
- Dziś się wprowadzam. Co powiesz żeby dzisiaj iść na imprezę? Wiesz może będzie tam Styles - powiedziała. Pomysł dobry tylko nie spakowałam żadnej sukienki
- Dobra. Tyko będę musiała kupić sukienkę.- Dopiłam kawę i wyszłyśmy na miasto. Pogoda dzisiaj była piękna, słoneczko nas grzało na niebie ani jednej chmurki. Po godzinie spacerowania doszłyśmy do jednego z moich ulubionych sklepów z ubraniami. Kupiłam trzy sukienki. Jedną małą czarną na ramiączkach , a pozostałe dwie lekkie, zwiewne. Emma kupiła sukienkę z wyciętymi plecami całą czerwoną do kolan. Wróciłam o 17.30 idealny czas. Szybki prysznic, wysuszyłam włosy, umalowałam się ubrałam w małą czarną i czekałam aż zadzwoni do mnie Emma. Dobiegł mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Razem z Emmą poszłyśmy do najlepszego klubu w całym LA.  Zabawa była świetna. Ale nikt nie wpadł mi w oko. Przewijało się parę chłopaków koło mnie ale nie w moim typie. Postanowiłam pójść potańczyć. Weszłam na parkiet i zaczęłam szaleć. Po paru minutach zauważyłam że ktoś mnie obserwuje. Ale miałam to gdzieś nie wypiłam nic, przecież puszę być trzeźwa. Nagle ktoś pociągnął mnie za rękę. Wyszliśmy tylnym wyjściem z klub. Oparł mnie o ścianę i zaczął całować. Miał takie miękkie  malinowe usta. Pozostawiał na mojej szyi malinki. Jedyny jak zapach czułam od niego to perfumy, papierosy i alkohol. Chciałam sprawdzić kto to jest. Więc podniosłam jego głowę. I zobaczyłam bardzo znaną mi twarz.
-Harry?
- No witam cię Jade. -odpowiedział dalej mnie całując.
- Co ty robisz? -zapytałam go odpychając ode mnie.
Nic nie odpowiedział tylko stał.
- No pytam cię  co ty robisz? -ponowiłam pytanie.
Podszedł do mnie i złapał mnie za buzie. Nie bałam się, byłam gorzej traktowana. Z zielonych  oczu zrobiły się czarne.
- Nikt chyba mała nie nauczył cię pokory? Co? -odparł.
Patrzył się i czekał na odpowiedz.
- Zadałem ci kurwa pytanie! -krzyknął i  bardziej ścisnął moją twarz.
- Nie. -odpowiedziałam. Nauczyli mnie i to bardzo tylko że muszę udawać. A szkoda chętnie bym mu przypierdoliła .
- No to ja cię na uczę mała. -powiedział mi na ucho.
Próbowałam się uwolnić. Poszło by mi  łatwiej gdyby nie to że trzymał moich rąk.
- Co chcesz zrobić? -zapytałam udając że się boje.
- Trochę się pobawimy. -oznajmił ze śmiechem.
- Chyba lubisz to? -zapytał.
Nic nie odpowiedziałam. Tylko patrzyłam się na niego.  
- Pytam cię kurwa o coś! -krzyknął na mnie przy tym próbował dostać się do moich koronkowych figi.
- Nie, nie lubię! -krzyknęłam.
- Dziewica? -zapytał z uśmiechem.
- Nie. -odparłam ze złością.
- mm.... lepiej dla mnie. -powiedział mi na ucho przegryzając jego płatek, przez co syknęłam z bólu 
Zaczął znów mnie całować przy tym robiąc malinki. A ja obmyślałam plan zakochania go w sobie, skoro to moja ostatnia misja to chcę się trochę pobawić.
- Pomocy !! -krzyknęłam z nadzieją że ktoś mnie usłyszy.
- Zamknij się Little!! -krzyknął na mnie, ale również jedną ręką zakrył mi usta żebym nie mogła krzyczeć.
Gdy skończył mnie całować próbował dostać się pod bieliznę, ale nie udawało mu się to ponieważ miałam strasznie obcisłą sukienkę. Nagle wpadłam na pomysł. Ugryzłam go mocno w dłoń a kiedy się odsuną uderzyłam go mocno z kolana w krocze. Tak że upadł na beton . 
- Dopadnę cię Little! Tak cię złoję że będziesz krzyczeć jeszcze!
Biegłam za siebie nie oglądałam się w ogóle. Chciałabym już być w domu. Wszędzie było ciemnie. W końcu jest północ. Do domu miałam mały kawałeczek. Nadal biegłam aby być szybciej na miejscu. Zauważyłam moją ulicę, jak dobrze zaraz będę.
Kiedy dobiegłam weszłam i od razu opadłam na łóżko. Kiedy trochę odpoczęłam wstałam i poszłam pod prysznic. Odkręciłam wodę i pozwalałam aby oblewała całe moje ciało. Wraz z obolałą buzią i nogami. Strasznie mnie bolała twarz. To przez tego gnojka. Jak można traktować tak kobiety?
 Zakręciłam wodę i szybko okryłam się ręcznikiem. Umyłam jeszcze zęby i poszłam się  położyć. Zdjęłam ręcznik i włożyłam na siebie dużą bluzkę . . Myślałam o tym co się stało. To będzie trudna akcja, ale dam radę skoro mój ojciec dał mi to zlecenie to muszę być niego warta. Myśląc zasnęłam.

*Rano*

Obudziło mnie słońce które wpadało przez szklane drzwi balkonu. Wzięłam telefon i sprawdziłam która godzina dochodziła 9 , za  15 muszę iść do pracy, tak więc mam czas jeszcze aby coś porobić. Wstałam i podeszłam do szafy aby wziąć coś do ubrania się.  Poszłam do łazienki ubrałam się,umyłam zęby i zrobiłam makijaż. Byłam strasznie głodna. Poszłam do kuchni gdzie zaparzyłam kawę i zrobiłam sobie płatki. Kiedy zjadłam posprzątałam po sobie. Wzięłam kawę w dłoń i poszłam na balkon, nie powiem widok jest piękny. Widok na Los Angeles. Na miasto aniołów i demonów.Wolno piłam kawę rozkoszując  się jej smakiem. Wstałam z krzesła i uszłam do drzwi biorąc z komody portfel i telefon. Zakluczyłam drzwi i wyszłam z kamienicy.
-------------------------------
Następny Rozdział pojawi się za dwa tygodnie 

czwartek, 3 lipca 2014

Three

Szłam i szłam. Do domu miałam już nie daleko. Ale zauważyłam że ktoś mnie śledzi od pewnego czasu. Więc przy spieszyłam kroku. Ten ktoś też przy spieszył. Nie wiedziałam co mam robić. Może mi się wydaje że ten ktoś mnie śledzi? Postanowiłam iść dalej. Co będzie to będzie. Nagle ten ktoś chciał wyrwać mi torebkę ale nie pozwolę mu na to. Szarpałam się z nim.  Szczerze gdybym nie miała roboty to skopała bym mu dupę. Kopnęłam go w ramię. Zawył z bólu, kątem oka zauważyłam człowieka wychodzącego za rogu, rozpoznałam kto to był, puściłam torebkę. 
- Pomocy! Pomocy! -zaczęłam krzyczeć .
 Złodziej wyrwał się i zaczął uciekać z moją torebką. A ja biegłam za nim.
- Oddaj mi moją torebkę złodzieju! -krzyczałam do niego .
Tek ktoś widział akcję i zaczął gonić złodzieja.Dorwał go i zaczął się z nim bić. A ja stałam z boku i się patrzyłam. Tak, to jest Harry Styles. 
- I żebym cię tu kurwa więcej nie widział chuju! -krzyknął do uciekającego złodzieja.
Podszedł do mnie wycierając krew z policzka.
- Masz swoją torebkę. -powiedział i zaczął odchodzić.
- Poczekaj! -krzyknęłam do niego. Muszę go zainteresować swoją osobą. 
- Tak? -zapytał.
- Dziękuje ci bardzo. -odpowiedziałam. Słodko się uśmiechnęłam i zatrzepotałam rzęsami 
- Nie ma za co. -odparł. Praktycznie pożerał mnie wzrokiem. Rybka połknęła haczyk.
- Jest gdyby nie ty to na pewno nie odzyskałabym tej torebki. -powiedziałam.
- Pewnie tak, jestem Harry. -odparł podając mi rękę.Cały czas gapił się na mój biust.
- Yyy... Ja Jade. -podałam mu nie chętnie dłoń. 
- Więc Jade jesteś winna mi przysługę. -powiedział.O nie, zagalopowałeś się kolego, z Jade Horan nie ma tak łatwo.
- Taa muszę już iść. -odparłam i zaczęłam iść szybko.
- Czekaj Jade!! -krzyknął.
Ale ja miałam to gdzieś.  Chciałam bym już być w domu. Obejrzałam się nie było go. To dobrze. Skręciłam w moją uliczkę. Byłam już niedaleko.

*Oczami Harrego*
Co za nie wdzięczna suka . A niech spierdala jak najdalej. Zaczęłam z powrotem iść do domu. Ale ładna była i to bardzo. No cóż pech. Doszedłem wreszcie do swojego domu. Poszedłem prosto do kuchni i wziąłem zimne piwo. Usiadłem przed telewizorem i myślałem o niej. Jade niespotkane imię. Wiem jedno muszę ją jeszcze spotkać i zaliczyć.

*Oczami Rose*
Weszłam do domu. Byłam padnięta. Wzięłam szybki prysznic i poszłam cokolwiek zjeść. Jak na pierwsze spotkanie było dość ciekawie. Ale jak na gangstera jest dosyć przystojny. Kończyłam jeść tosta, ale przerwał mi telefon.Numer zastrzeżony, trzeba być ostrożnym,  odebrałam.
- tak słucham- powiedziałam
- Jade? Spotkałaś któregoś z nich?- mój ojciec. Znając życie ta rozmowa jest nagrywana i słuchają jej osoby pomagające w tej akcji.
- Spotkałam Harre'go Stylesa. Uratował mi torebkę przed porwaniem. Wiesz sama mogłam ją odebrać,  ale skorzystałam z okazji że on przechodził więc ją puściłam i zaczęłam krzyczeć. On mi pomógł . Wyprzedzając twoje pytanie. Dzielnie walczyłam z złodziejem trochę go pokopałam, jedynie będzie miał siniaki. A Harry chciał mojej wdzięczności za pomoc ale mu jej nie dałam. Mam nadzieje że wiesz o jaką wdzięczność mi chodzi?- zapytałam. Usłyszałam śmiech.
- Tak wiem o co ci chodzi. Mieszkanie się podoba?- zapytał
- Nie. Szczerze wolę moją posiadłość niż to mieszkanie. Co tam u Perrie? Martwię się o nią. - powiedziałam, usłyszałam jak wzdycha i coś mówi. Oddaje komuś słuchawkę.
- Jade?- damski bardzo dobrze mi znany głos 
- Perrie, co tam u ciebie? Czemu nie odbierasz telefonu?- zadawałam masę pytań, ale zaprzestałam gdy usłyszałam cichy szloch.- Pezz co się stało?  - Martwię się o nią i to bardzo
- Jade... oni.... oni chcą -nie może się wysłowić 
- No mów- powiedziałam 
- Oni chcą nas zabić. Po twojej akcji nas zabiją, usłyszałam rozmowę twojego ojca z ludźmi od szkoleń- zaczęłam się śmiać- Jade mówię prawdę- powiedziała oburzona
- Nie. Nie mówisz prawdy bo jej nie znasz. Rozmawiałam z moim ojcem, po mojej akcji przenoszą nas na dział szkoleniowy, gdzie będziemy szkoliły rekrutów  - cisza, po czym wybuch śmiechu
- nie no nie wieżę Jade, poważnie ja i ty jako nauczyciele walk i posługiwania się bronią? Przecież my ich tam pozabijamy- zaczęłam się śmiać
- damy radę. Najwyżej będziemy mieli straty w wojsku-obie śmiałyśmy się aż do utraty tchu 
- Jade, trzymaj się mała. Kocham Cie- oczy mi się zaszkliły
- Ja ciebie też Perrie- odpowiedziałam, a łza spłynęła mi po policzku
- Dobranoc - za niedługo się zobaczymy
- Dobranoc- i się rozłączyła . Położyłam się na łóżko i zasnęłam.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
A oto rozdział 3. Akcja będzie się powoli rozkręcała.

środa, 2 lipca 2014

Two


Spałam smacznie ale  zaczął dzwonić budzik. I  muszę wstać do mojej tymczasowej pracy . 

Wstałam i poszłam do łazienki.  Dziwnie mi się tu spało.Ubrałam się i umyłam zęby. Poszłam zrobić sobie śniadanie. Włączyłam  radio i wzięłam się za robienie kanapek, właśnie leciała moja ulubiona piosenka. Usiadłam i zaczęłam jeść.Strasznie się boję, że coś pójdzie nie tak. No bo skąd mam wiedzieć który z tego gangu przytrafi się mi? Czytałam akta tylko dwóch a ich jest tam z piętnastu. Emma ma tą samą akcje co ja tylko że będziemy na dwóch różnych terytoriach. Ona będzie z jednym, ja z drugim. Najgorsze jest to że mają wrogów, równie groźnych jak oni, są znani z porywania dziewczyn związanych z przeciwnym gangiem. 

*Pół godziny później*

Dochodziła 7.30. Weszłam do kawiarni. Emma już była. Jak na razie będziemy razem pracować.
- Hej Jade! Wyspałaś się? -zapytała 
- Hej, no tak sobie, a ty? -odparłam.
- Bardzo. Byłam wieczorem na zakupach i spotkałam Matta -powiedziała zadowolona. Matt jeden z saperów, a także chłopakiem Emmy.
- A to się nie dziwie. Co tam u niego?-odpowiedziałam, już miała odpowiadać ale  weszła szefowa.
- Dziewczyny do roboty o 8.15 otwieramy. -powiedziała.
- Już,już szefowo. -odpowiedziałyśmy razem.
Nasza szefowa była bardzo miła i wyrozumiała. Szkoda tylko że ona także pracowała w FBI, ale co się dziwić w jedną akcje jest zamieszane dość dużo osób. Wzięłyśmy się z Emi do roboty. Było trzeba zdjąć krzesełka, powycierać stoły i zaparzyć świeżą kawę. 
Kończyłyśmy już. Zostało tylko zaparzyć kawę.
- Otwieram już! -krzyknęła Emi.
- Ok. -odpowiedziałam.

*Wieczorem*

- Nareszcie zamykamy! -powiedziałam zmęczona. 
- Wreszcie! Duży był dziś ruch. -odparła Emi.
- No .  -powiedziałam. 
- Dziewczyny posprzątajcie jeszcze i jesteście wolne na dziś. -odparła szefowa. 
- Dobrze. -powiedziałam. 
Poszłam i zaczęłam sprzątać wraz z Emi. Kiedy skończyłyśmy zamknęłyśmy kawiarnie i się pożegnałyśmy. 
Wracałam do domu. Było już dość późno . Ale dobrze że jutro mam wolne. Założyłam słuchawki i włączyłam sobie moją ulubioną piosenkę. Do domu miałam gdzieś z 30-40 minut drogi.
---------------------------------------------------------------------------
Mamy rozdział 2. Zmieniam wygląd bloga.