czwartek, 3 lipca 2014

Three

Szłam i szłam. Do domu miałam już nie daleko. Ale zauważyłam że ktoś mnie śledzi od pewnego czasu. Więc przy spieszyłam kroku. Ten ktoś też przy spieszył. Nie wiedziałam co mam robić. Może mi się wydaje że ten ktoś mnie śledzi? Postanowiłam iść dalej. Co będzie to będzie. Nagle ten ktoś chciał wyrwać mi torebkę ale nie pozwolę mu na to. Szarpałam się z nim.  Szczerze gdybym nie miała roboty to skopała bym mu dupę. Kopnęłam go w ramię. Zawył z bólu, kątem oka zauważyłam człowieka wychodzącego za rogu, rozpoznałam kto to był, puściłam torebkę. 
- Pomocy! Pomocy! -zaczęłam krzyczeć .
 Złodziej wyrwał się i zaczął uciekać z moją torebką. A ja biegłam za nim.
- Oddaj mi moją torebkę złodzieju! -krzyczałam do niego .
Tek ktoś widział akcję i zaczął gonić złodzieja.Dorwał go i zaczął się z nim bić. A ja stałam z boku i się patrzyłam. Tak, to jest Harry Styles. 
- I żebym cię tu kurwa więcej nie widział chuju! -krzyknął do uciekającego złodzieja.
Podszedł do mnie wycierając krew z policzka.
- Masz swoją torebkę. -powiedział i zaczął odchodzić.
- Poczekaj! -krzyknęłam do niego. Muszę go zainteresować swoją osobą. 
- Tak? -zapytał.
- Dziękuje ci bardzo. -odpowiedziałam. Słodko się uśmiechnęłam i zatrzepotałam rzęsami 
- Nie ma za co. -odparł. Praktycznie pożerał mnie wzrokiem. Rybka połknęła haczyk.
- Jest gdyby nie ty to na pewno nie odzyskałabym tej torebki. -powiedziałam.
- Pewnie tak, jestem Harry. -odparł podając mi rękę.Cały czas gapił się na mój biust.
- Yyy... Ja Jade. -podałam mu nie chętnie dłoń. 
- Więc Jade jesteś winna mi przysługę. -powiedział.O nie, zagalopowałeś się kolego, z Jade Horan nie ma tak łatwo.
- Taa muszę już iść. -odparłam i zaczęłam iść szybko.
- Czekaj Jade!! -krzyknął.
Ale ja miałam to gdzieś.  Chciałam bym już być w domu. Obejrzałam się nie było go. To dobrze. Skręciłam w moją uliczkę. Byłam już niedaleko.

*Oczami Harrego*
Co za nie wdzięczna suka . A niech spierdala jak najdalej. Zaczęłam z powrotem iść do domu. Ale ładna była i to bardzo. No cóż pech. Doszedłem wreszcie do swojego domu. Poszedłem prosto do kuchni i wziąłem zimne piwo. Usiadłem przed telewizorem i myślałem o niej. Jade niespotkane imię. Wiem jedno muszę ją jeszcze spotkać i zaliczyć.

*Oczami Rose*
Weszłam do domu. Byłam padnięta. Wzięłam szybki prysznic i poszłam cokolwiek zjeść. Jak na pierwsze spotkanie było dość ciekawie. Ale jak na gangstera jest dosyć przystojny. Kończyłam jeść tosta, ale przerwał mi telefon.Numer zastrzeżony, trzeba być ostrożnym,  odebrałam.
- tak słucham- powiedziałam
- Jade? Spotkałaś któregoś z nich?- mój ojciec. Znając życie ta rozmowa jest nagrywana i słuchają jej osoby pomagające w tej akcji.
- Spotkałam Harre'go Stylesa. Uratował mi torebkę przed porwaniem. Wiesz sama mogłam ją odebrać,  ale skorzystałam z okazji że on przechodził więc ją puściłam i zaczęłam krzyczeć. On mi pomógł . Wyprzedzając twoje pytanie. Dzielnie walczyłam z złodziejem trochę go pokopałam, jedynie będzie miał siniaki. A Harry chciał mojej wdzięczności za pomoc ale mu jej nie dałam. Mam nadzieje że wiesz o jaką wdzięczność mi chodzi?- zapytałam. Usłyszałam śmiech.
- Tak wiem o co ci chodzi. Mieszkanie się podoba?- zapytał
- Nie. Szczerze wolę moją posiadłość niż to mieszkanie. Co tam u Perrie? Martwię się o nią. - powiedziałam, usłyszałam jak wzdycha i coś mówi. Oddaje komuś słuchawkę.
- Jade?- damski bardzo dobrze mi znany głos 
- Perrie, co tam u ciebie? Czemu nie odbierasz telefonu?- zadawałam masę pytań, ale zaprzestałam gdy usłyszałam cichy szloch.- Pezz co się stało?  - Martwię się o nią i to bardzo
- Jade... oni.... oni chcą -nie może się wysłowić 
- No mów- powiedziałam 
- Oni chcą nas zabić. Po twojej akcji nas zabiją, usłyszałam rozmowę twojego ojca z ludźmi od szkoleń- zaczęłam się śmiać- Jade mówię prawdę- powiedziała oburzona
- Nie. Nie mówisz prawdy bo jej nie znasz. Rozmawiałam z moim ojcem, po mojej akcji przenoszą nas na dział szkoleniowy, gdzie będziemy szkoliły rekrutów  - cisza, po czym wybuch śmiechu
- nie no nie wieżę Jade, poważnie ja i ty jako nauczyciele walk i posługiwania się bronią? Przecież my ich tam pozabijamy- zaczęłam się śmiać
- damy radę. Najwyżej będziemy mieli straty w wojsku-obie śmiałyśmy się aż do utraty tchu 
- Jade, trzymaj się mała. Kocham Cie- oczy mi się zaszkliły
- Ja ciebie też Perrie- odpowiedziałam, a łza spłynęła mi po policzku
- Dobranoc - za niedługo się zobaczymy
- Dobranoc- i się rozłączyła . Położyłam się na łóżko i zasnęłam.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
A oto rozdział 3. Akcja będzie się powoli rozkręcała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz